Atrakcje Minorki to nie tylko plaża i zabawa
Furorę w biurach podróży robią od lat Majorka i Ibiza. I dobrze – Minorka, druga pod względem wielkości z archipelagu Balearów, ma dzięki temu więcej spokoju. A czegóż innego człowiek szuka po roku pracowniczych trudów?
Wyspa ma wszak długość ok. 50 kilometrów, nie jest to więc skrawek lądu, który można sobie obejść spacerem, pewnie nie wystarczy dwutygodniowych wczasów, aby zwiedzić wszystkie interesujące zakątki.
Część południowa Minorki, bardziej płaska, posiada szerokie i piaszczyste plaże. Powstało tu kilka kurortów z nowoczesnymi piętrowymi hotelami. Wystarczy jednak krótki spacer w głąb wyżyny, by natknąć się na mały przysiółek wśród wzgórz, o zupełnie innym charakterze. Wokół skaliste nieużytki, kępy karłowatych palm, drzewa chleba świętojańskiego i gaje oliwne.
Z czasów Hannibala
Wiadomo, że takie położenie wyspy i całego archipelagu musiało budzić pożądanie różnych potęg. Minorka w starożytności należała do Kartaginy, a kiedy ta przegrała wojnę - do Rzymu. Zdążył tu się jednak schronić w 205 p.n.e. brat Hannibala, Mago Barca, i podobno po nim pozostała nazwa głównego miasta na wyspie czyli Mahón (Maó).
Upadające zachodnie imperium rzymskie stało się w znacznej części łupem dynamicznych plemion germańskich. Tu dotarli w V wieku Wandalowie, których władztwo zatrzymało się aż na Afryce. Posiadłości Germanów nie tylko tu, ale i w kontynentalnej Hiszpanii przejęli pod koniec VIII wieku przez Maurowie. Wyspa trafiła pod władztwo Kalifatu Kordobańskiego.
Chrześcijanie iberyjscy dość szybko wzięli się za odzyskiwanie swoich ziem czyli Rekonkwistę. W XIII w. pojawili się tu więc Aragończycy, aż wreszcie Minorka stała się częścią zjednoczonej Hiszpanii.
To nie koniec, bo co hiszpańskiego na morzu, to budziło zainteresowanie Brytyjczyków. Zabrali to Hiszpanom w 1708 roku i trzymali przez następne 70 lat. Jeszcze na chwilę pojawili się tu Francuzi, znów Hiszpanie, znów Brytyjczycy i dopiero w 1803 r. (pokój w Amiens) Minorka trafiła na stałe w hiszpańskie granice. Pamiątką tamtych czasów jest Gibraltar, będący wciąż w brytyjskich rękach. W Mahon pozostały zaś dawne brytyjskie koszary.
Bloki stawiali wcześniej
Jednak są tu daleko cenniejsze pozostałości tej bujnej historii. Wyspa szczyci się przede wszystkim wiekowymi i unikatowymi megalitami. To navety – czyli kamienne grobowce komorowe, oraz taule, których nazwa w języku katalońskim oznacza „stół”. Powstały one w epoce brązu, a jest ich ok. pięciuset. Te spore, skaliste bloki ułożone zostały w formę stożkowatych kopców (o wysokości nawet 10 m), odwróconych do góry dnem łodzi czy ogromnych, kilkumetrowych stołów. Mogły służyć jako ołtarze i pomniki nagrobne. Największe można podziwiać w Trepucó nieopodal Maó i w Talati de Dalt. W Naveta d’es Tudons, nieopodal Ciutadelli, znajduje się najstarsza w Europie komora do grzebania zmarłych.
Niewątpliwie trzeba by też odwiedzić Maó, czyli stolicę Minorki. To obecnie niewielka miejscowość, ale znajduje się tu głębokowodny port morski. Kiedyś uważano go za najbezpieczniejsze miejsce na całym Morzu Śródziemnym. Jeszcze sto lat temu tętniło tu życie handlowe, dziś jest spokój – jak na typowej prowincji. Turyści z Anglii, Katalończycy oraz sami Minorkanie czas spędzają głównie w knajpkach i na deptaku w okolicach nabrzeża. Popijają tam niespiesznie kawę i raczą się tapas – z majonezem. Bo to tu miał powstać ten sos.Nikt się nigdzie nie śpieszy, nie ma tłumów. Poruszając się pustawymi uliczkami w stronę wyżej położonych dzielnic, napotkamy odrestaurowane XIX-wieczne kamienice, monumentalne rezydencje hiszpańskie oraz georgiańskie budynki z charakterystycznymi okiennicami. Sporo tu akcentów brytyjskich w architekturze. Na głównym placu na wyspie, Plaça de s'Esplanada, zobaczymy zaś mocny akcent hiszpański, czyli pomnik poświęcony wojnie domowej w tym kraju.
Bardziej hiszpańsko
Jedyną drogą szybkiego ruchu dotrzemy do innego miasta portowego, Ciutadella de Menorca, dawnej stolicy wyspy. Przeniesiono ją w 1722 r. Miało to swoje dobre i złe strony – zatrzymanie rozwoju miasta, ale i brak wpływów brytyjskich i francuskich. Zachowała się za to stara architektura hiszpańska. Starówka zlokalizowana jest nad częścią portową, do której prowadzi wąski kanał, umożliwiający dostęp tylko mniejszym jednostkom.Nie żeby tu się nic nie zmieniało. Założone zostało przez Rzymian wysoko na falezach (nadmorskich skałach), i jak cała okolica przechodziło z rąk do rąk, na przemian plądrowane i odbudowywane. Po ostatniej odbudowie stało się rezydencją najbogatszych obywateli. I dlatego za wysokimi murami kryją się pałace, barokowe i gotyckie kościoły.
Labirynt brukowanych, klaustrofobicznie wąziutkich uliczek prowadzi do centralnego placu d’es Born, na którym postawiono obelisk upamiętniający obronę przed Turkami w 1558 . Miodowe i białe kamienne fasady domów, pięknie odrestaurowane, kryją wewnętrzne ogrody i patia. W centrum wznosi się katedra zbudowana w XIII w. na miejscu dawnego meczetu; jej dzwonnica była kiedyś minaretem. Surowy budynek, który przypomina bardziej warownię niż kościół, jest pamiątką po trwającej cztery wieki rekonkwiście, gdy Hiszpanie odbijali wyspę z rąk Maurów.
Są tu jeszcze inne zabytki jak np. kościół del Roser z fasadą z XVII wieku w stylu churrigueryzmu, czy pałace Torresaura i Car Saura. Z muzeów można polecić miejskie i diecezjalne.
Warto wybrać się tu w okolicach 23 czerwca, kiedy jest obchodzony z dużym rozmachem festiwal świętojański - Fiestas de Sant Joan, podczas którego ważną rolę odgrywają prezentacje koni miejscowej rasy.
W terenie
Nie trzeba daleko oddalać się od tego miasta, aby napotkać plaże ukryte w zatokach, takie jak niezwykłej urody Cala En Turqueta. Wokół mnóstwo innych mniejszych szmaragdowych zatoczek i dzikich plaż. Na niektóre z nich można dotrzeć jedynie od strony morza. Lądem na upartego też, ale pieszo, wspinając się po ostrych skałach. To prawdziwe skarby tej wyspy. Można je podziwiać w spokoju, bez towarzystwa tłumów turystów, za to przy akompaniamencie fal rozbijających się o skały, koncertu cykad i świerszczy.W dalsze zakątki wyspy najlepiej się udać na rowerze, poruszając się prawie nieuczęszczanymi drogami wytyczonymi w naturalnych skalistych wąwozach, które łączą północ wyspy z południem. A tam, gdzie nie można dotrzeć lądem, można z powodzeniem wyprawić się łódką. Już za kilkanaście euro można udać się w rejs na którąś z czterech skalistych, niezamieszkanych wysepek w pobliżu. Najciekawsza z nich to Llatzeret. Nie zawsze była wyspą. Oddzielono ją od Minorki w 1900 r., wykopując kanał. Na wyspie wzniesiono szpital dla zakaźnie chorych, otoczony wysokim murem, który miał chronić przed roznoszeniem przez wiatr zarazków.
Najwyższa gór wyspy to Monte Toro (357 m), a na niej stoi legendarne sanktuarium. Jest tu: ogromna figura Chrystusa (upamiętnia Hiszpanów poległych w Maroku), klasztor sióstr franciszkanek i neoklasycystyczny kościółek, a w nim figura patronki wyspy – Marii Dziewicy od Byka (Verge del Toro) w złotej koronie.
Ostatnio pisaliśmy o zwiedzaniu Langwedocji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz