Zwiedzanie Fezu
Maroko to jeden z tych krajów arabskich, do których szczerze zapraszamy. Stosunkowo tu spokojnie, a naprawdę jest co zwiedzać. Byliśmy już kiedyś w Marrakeszu i paru innych miejscach, teraz pora na Fez – pięknie położone u stóp wzgórz, jedno z „miast cesarskich”.
Jest ich kilka, a każde o innym charakterze. Oprócz Fezu, otoczony gajami palmowymi słynny Marrakesz, elegancki Rabat i kosmopolityczna, znana z filmu Casablanca. Nazywa się je cesarskimi, bo marokańscy władcy, z tytułem sułtana, lubili przepych i nie skrywali go. Parę razy przenosili stolicę do innego miasta, w którym wznosili pełne rozmachu i przepychu budowle.
Żeby je dzisiaj zwiedzić, najlepiej wybrać się zimą. W lipcu i sierpniu zdarza się, że temperatura powietrza przekracza w Maroku 40 stopni Celsjusza w cieniu. Wogóle przebywanie na słońcu jest niezdrowe, a co dopiero zwiedzanie.
Teraz jest dużo chłodniej, noce mogą być nawet mroźne, jednak w dzień bardzo rzadko temperatura może spaść do 10 stopni Celsjusza. Dobrze zabrać cieplejsze okrycie. Za to jest dużo mniej turystów, a noclegi są tańsze. Warto, bo Maroko, choć odwiedzane przez dziesiątki tysięcy przyjezdnych z całego świata, wciąż zachowuje swój orientalny klimat.
Gościnna gleba
Miasto, które tym razem odwiedzimy, leży w rozległej, żyznej kotlinie, rozciągającej się między Atlasem Średnim a suchymi wyżynami południowej części Rifu. Region nawadniają wody rzek spływających z gór, jest on niezywkle żyzny, przy sprzyjających temperaturach można tu nawet trzykrotnie zbierać zboże! Stąd i od dawna powstawały tu siedziby ludzkie. To kolebka państwowości. Miasto i region są sercem kraju - w górach, na północ od innego sławnego ośrodka, Meknesu, leży święte miasto Moulay Idriss, w którym pochowano Idrisa I, twórcę pierwszej marokańskiej dynastii panującej oraz założyciela Fezu. W samym Fezie miejsce spoczynku znalazł jego syn, Idris II, rzeczywisty ojciec niezależności muzułmańskiego Maroka , któremu Fez, stolica ówczesnego państwa, zawdzięczał swój rozwój.
Miasto zostało założone w VIII wieku n.e. Rozrosło się błyskawicznie i wspomniany Idris II ustanowił tu w 807 roku pierwszą stolicę. Dwieście lat później miasto było już niekwestionowanym ośrodkiem kulturalnym, religijnym i gospodarczym państwa, do tego ważnym centrum nauk. Rozwijała się tu medycyna, filozofia i nauki matematyczne. Z czasem stało się najważniejszym ośrodkiem naukowym w zachodnim świecie islamu, dystansując Kordobę. To także święte miasto islamu.
Bardzo korzystne było sprowadzenie tu (818 i 825) arabskich emigrantów z najważniejszych ówczesnych centrów kultury islamskiej - Kordoby i Kairuanu. Przynieśli oni ze sobą znajomość wielu rzemiosł, udoskonalili mozaiki, sztukaterię i techniki zdobnicze. Dzięki nim Fez stał się jednym z najważniejszych marokańskich ośrodków rzemiosła. Było tu m.in. 300 młynów, 86 garbarni, 116 farbiarni, 12 zakładów przerabiających miedź i 136 pieców piekarniczych.
W XII i XIII w. Fez liczył kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców i był najludniejszym miastem Maghrebu. Powstały dwa kryte bazary i funduki, czyli zajazdy kupieckie i co ciekawe – aż 93 łaźnie i 42 szalety miejskie z bieżącą wodą.
Rozkwit miasta został nieco przyhamowany przez dynastie Almorawidów i Almohadów. Za ich panowania marokańską stolicą stał się Marrakesz. Mimo tego Fez dalej świetnie sobie radził gospodarczo. Słynął z tkactwa, farbiarstwa, garbarstwa, młynarstwa oraz wysokiego poziomu rzemiosł: szewstwa, siodlarstwa, ceramiki. Od 1550 r. produkowano tu również broń, przede wszystkim artyleryjską. Miasto było ważnym przystankiem na szlaku handlu złotem z Timbuktu.
Słynął z tolerancji: schronienie znaleźli tu muzułmanie i Żydzi wygnani z Hiszpanii pod koniec XV w., mieszkali w nim też chrześcijanie.
Ślady dumnej przeszłości
Dzisiaj Fez słynie z wielu zabytków, a najważniejszym z nich jest tutejsza medyna, która została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Jest ona podzielona na kilka części, a podstawowy jest podział na starszą i młodszą. Ta pierwsza, znacznie większa medyna Fes el-Bali, zawiera najważniejsze zabytki, m.in.: meczet Al-Karawijjin, medresa Abou Inana, mauzoleum Idrisa II. Do niej należy też dzielnica andaluzyjska za rzeką Boukhareb. W młodszej i nie tak interesującej medynie Fes el-Jdid mieści się rozległy kompleks pałacu sułtańskiego, który jako rezydencja króla Maroka nie jest udostępniany do zwiedzania.
To wyjątkowe miejsce, które porównać ją można co najwyżej ze starym miastem w Marrakeszu. Mnóstwo krętych uliczek, często tak wąskich, że z trudnością mijają się w nich dwa osiołki. W tym labiryncie, pośród wiekowych budowli, meczetów, medres, grobowców lokalnych świętych i mauzoleów przywódców religijnych, życie toczy się jak przed wiekami, bo nawet bez samochodów. Jego rytm wyznacza śpiew muezzina, który zwołuje wiernych pięć razy w ciągu dnia na modlitwę.
Słychać też poganiaczy mułów i osłów, które niosą wory egzotycznych przypraw, kosze ze świeżą miętą, wielbłądzie skóry do garbarni, czasem worki z cementem, a nawet skrzynki z Coca-Colą.
Tu wciąż w maleńkich warsztatach pracują rzemieślnicy, wykonując pewnie fach przekazywany z pokolenia na pokolenie. W herbaciarniach siedzą starsi mężczyźni w galabijach, a kobiety w tradycyjnych strojach udają się na targ, bądź doglądają dzieci. Mówi się, że medyna jest niemal zupełnie samowystarczalna; podobno są mieszkańcy, którzy w życiu nie wyszli poza jej mury.
Idźcie po znakach
Labirynt na początku niepokoi, ale da się tu pochodzić i bez przewodnika. Trzeba trzymać się oznakowanych turystycznych tras. W tym celu należy zwrócić uwagę na umieszczone wyżej na murach kolorowe gwiazdy, którymi oznakowano sześć szlaków po medynie. Można zacząć np. od spaceru wzdłuż fragmentu tzw. Tour de Fes. Trasa biegnąca wokół murów liczy blisko 12 km i wiedzie ruchliwymi drogami, a na spacer najlepiej nadaje się jej krótki fragment: od Bab Mahrouk przez bastion Północny do grobów Merynidów.
W Fes el-Bali jest kilka miejsc, które trzeba zobaczyć. Interesująca jest urocza Fontanna Nejjarine z piękną mozaiką, znajdująca się w centrum Place Nejjarine. Niedaleko stoi medresa Attarine, z dachu której można zerknąć na dziedziniec meczetu Al-Karawijjin, do którego wstęp mają jedynie muzułmanie.Najbardziej chyba znanym i ulubionym przez fotografów miejscem w medinie jest garbarnia Chouarasa, działająca jak w średniowieczu. Turyści na wejściu dostają liście świeżej mięty, które najlepiej przez cały czas trzymać pod nosem, żeby znieść wyjątkowo nieprzyjemny zapach skór nurzanych w moczu. Z dachu garbarni roztacza się widok na kamienne kadzie, w których farbuje się skóry.
Nie da się nie zauważyć też negatwynej strony medyny. To obecnie dzielnica biedoty, żyjącej w ciasnocie, smrodzie - szwankuje kanalizacja (pamiętająca średniowiecze) - i mającej problemy nawet z zaopatrzeniem w wodę.
Zupełnie inaczej jest obok medyny na płaskowyżu gdzie pobudowano Ville Nouvelle („nowe miasto”). To szokujący kontrast. Miasto w typie europejskim, ma szerokie bulwary, eleganckie kamienice i nowe biurowce. To tu od czasów francuskich mieszka miejscowa elita.
Nasza poprzednia wizyta miała miejsce w Bali... europejskim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz