Lepsze zwiedzanie w Langwedocji
Przejechalibyście się gdzieś na południe Francji, ale Lazurowe Wybrzeże jest dla was za drogie i zbyt snobistyczne? Czemu by nie zdecydować się na zwiedzanie Langwedocji, gdzie równie ciepło, bardzo pięknie i interesująco, ale chyba prościej i taniej.
Historia tej krainy w południowo-wschodniej Francji, między Pirenejami, Masywem Centralnym, Rodanem i Morzem Śródziemnym, jest może jeszcze bardziej bogata. Kiedyś, jako Hrabstwo Tuluzy, była (IX-XIV w.) obszarem wyjątkowego rozkwitu kultury i życia miejskiego. Przyrównywaną ją do północnej Italii i Katalonii. Jednak to tutaj doszło do krucjaty przeciw albigensom, która zrujnowała region, zatrzymując bujny rozwój.
Językiem Langwedocji jest oksytański, którym posługiwali się trubadurzy, a który ma swój wkład w rozwój poezji katalońskiej, hiszpańskiej i francuskiej. Region jest bowiem częścią Oksytanii, rozległej krainy językowo-kulturalnej obejmującej także Prowansję, Monako, pograniczne doliny Piemontu, skrawek Ligurii i dolinę Aran w pirenejskiej części Katalonii.
To odludzie
Charakter wybrzeża jest specyficzny, zupełnie inny od Riwiery. Niewiele tu skał, zatok i wąwozów, za to istnieją laguny i idealne warunki dla flamingów i ławic ostryg. Niewiele też kurortów, a zaraz za ich opłotkami napotkamy nietknięte pustkowia. Taki charakter ma np. Espiguette czy też Palavas. Przechodzi ono w mierzeję, na której nie ma absolutnie nic. Za mierzeją zaś rozpościera się wielka laguna, którą licznie odwiedzają flamingi.
To w pewnym sensie dzicz, turyści pojawili dopiero w drugiej połowie XX wieku. Mieszkający na odludziu gospodarze - często winiarze – wyglądają też jakby byli zaskoczeni wizytą przybyszów wśród tych zarośli i moczarów. Pomysł na sprowadzenie tu gości z bardziej cywilizowanych regionów Francji jest autorstwa generała de Gaulle, który postanowił rozwinąć turystykę w Langwedocji, aby odwieść uboższe francuskie rodziny od spędzania wakacji na wybrzeżach Hiszpanii.Miejsca takie jak Palavas czy Carnon zaczęły się rozbudowywać. Stworzono również nowe kurorty, w tym np. La Grande-Motte niedaleko Palavas.
Langwedocja-Roussillon jest stosunkowo mało poznana przez polskich turystów. A przecież atrakcji tu nie brak. Wciąż to śródziemnomorski region o uroku Południa, choć klimat wydaje się bardziej historyczny i nie zmieniony przez cywilizację. Odwiedźcie średniowieczne miasto Carcassonne, czy też idźcie w góry, aby odnaleźć zamki katarów oraz ukryte przed zgiełkiem świata romańskie kaplice (zimą zaś w górach można oddać się zupełnie innym rozrywkom).
Pamiętajmy, że bywali tu Rzymianie, katarzy, pielgrzymi na szlakach św. Jakuba z Composteli, budowniczowie fortec i Kanału Południa, winiarze, rybacy, hodowcy koni w Camargue – każdy z nich zostawił na tej ziemi swój ślad. Tyle, że można tu jednocześnie znaleźć święty spokój.
Stąd - zwiedzanie Langwedocji wydaje się być ekscytującą i rozsądną opcją.
Góry, morze i jeziora
Obecnie administracyjnie to nowy region, który tworzą Langwedocja i Roussillon. Składa się na niego pięć departamentów: Lozère i Gard na północy, Hérault pośrodku, Aude i Pyrénées Orientales na południu.
Sięga on daleko na północ, gdzie znajdziemy górzysty Park Narodowy w Sewennach, Z drugiej strony, południowej, sięga zaś wybrzeża śródziemnomorskiego z departamentem Gard i słynnym mostem-akweduktem (Pont du Gard) wzniesionym przez Rzymian około 50 roku naszej ery. W południowej części trafimy też na sznur nadbrzeżnych jezior – idealne miejsce do żeglugi. To także świetna okolica dla wędkarzy, którzy co roku wypływają jesienią na połów dorad z jeziora Thau w Sète do Morza Śródziemnego.
U krańców tej krainy zobaczymy na południu wschodnie pasma Pirenejów.
Ważną postacią był w historii regionu Św. Jakub z Composteli, a to dlaetgo, że okolicę do dziś przecinają trzy ze słynnych dróg wyznaczających Szlak św. Jakuba z Composteli: Via Tolosana, wychodząca z Arles, na której warto zwiedzić opactwo Saint-Gilles-du-Gard; Via Podiensis (zwana Drogą przez Puy-en-Velay) wiedzie przez północny departament Lozère, którego oryginalną atrakcją jest rezerwat wilków w Sainte Lucie i gęsta sieć szlaków turystycznych. Trzecia, mniej znana, poddana ostatnio renowacji droga z Piemontu Pirenejskiego łączy Alpy z Pirenejami. Zaliczone do Światowego Dziedzictwa Kulturowego, wszystkie szlaki wskazują, że „do Composteli wiedzie wiele dróg”.
Skarby Narbony
Innym miejscem o starożytnej wręcz historii jest Narbona. Była to kiedyś stolica Galli Narbonensis, obecnie jest tu trochę bardziej prowincjonalnie – ale nie brak pozostałości historii, starszej i nowszej.Odkryte w roku 1997 pozostałości rzymskiej Via Domitia widoczne są pod głównym placem miasta. Wznoszący się obok ratusz miejski, odrestaurowany przez Viollet-le-Duca, zawiera cały kompleks lokali: stary i nowy pałac arcybiskupów, muzeum archeologiczne z kolekcją rzymskich mozaik i największym we Francji zbiorem XIX wiecznego malarstwa orientalistycznego, a wreszcie imponującą XIII wieczną katedrę Saint-Just-et-Saint-Pasteur, której gigantyczna sylwetka góruje nad płaską okolicą.
Za jej głównym, barokowym ołtarzem, w kaplicy Matki Boskiej z Betlejem kryje się gotycka rzeźbiona nastawa ołtarzowa z wyobrażeniem piekła i zanurzonych w nim dusz ludzkich.
Unikalne na skalę światową kamienne figury zostały dosłownie „wyrąbane” w wieku XVIII, by dać miejsce nowemu, rokokowemu ołtarzowi. Gotycki pierwowzór odkryto w roku 1981.
Inne atrakcja miasta, to stuletnie hale (o konstrukcji przypominającej paryskie pawilony Baltard). Tutaj można się nieźle obkupić w dary natury, takie jak: wędliny, kasztany, sola z Camargue, ostrygi, anchois, muszle tellines (małymi skorupiaki zbierane na plaży).
Specjałem jest la narbonnaise – placek jabłkowy placku z orzeszkami sosnowymi (pignons) przypominającym strudel. Mają tu też tudzież krem katalońskim, podawanym ze słodkim winem Banyuls.
Na każdym kroku znajdziemy tu pamiątki po piosenkarzu i kompozytorze Charles Trénet. Kiedyś była to słynna osobistość z branży rozrywkowej, na jego koncie są takie przebojów jak: La mer, Y a d’la joie czy Douce France. Urodził się on w Narbonie 18 maja 1913 roku, a jego dom rodzinny wciąż istnieje.
W Langwedocji można nie tylko zwiedzać, ale i „odrestaurować” organizm. Ze swymi trzynastoma uzdrowiskami region zajmuje trzecie miejsce na mapie francuskich spa. Talasoterapię zapewnią zmęczonym przyjezdnym instytuty w Banyuls sur Mer, Cap d’Agde, Port Camargue czy La Grande Motte, że wymienimy tylko najsłynniejsze z nich.
Dla tych, którzy relaksować chcieliby się bardziej aktywnie, można zaproponować wizytę na jednym z licznych pól golfowych. Ewentualnie można wybrać się na wycieczkę łodzią po Kanale Południa, zbudowanym w XVII w. cudzie techniki i natury.
Wspomnijmy jeszcze o nadmorskiej miejscowości Collioure, wiosce malarzy, której atrakcję stanowi bez wątpienia najlepiej zachowany we Francji średniowieczny zamek królewski, przebudowany przez Vaubana. W cieniu ufortyfikowanego kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej od Aniołów z barokowym Ołtarzem Wniebowzięcia, dłuta Josepha Sunyera (wzniesionym w latach 1698-1702) malowali niegdyś swe dzieła Dufy, Picasso i Matisse... Dziś znajdziemy tu pomniejszych artystów, ale odwiedzić warto.
Polecamy więc zwiedzanie Langwedocji!
A ostatnim razem było o wspaniałym miejscu na Korfu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz